Karpacki Przegląd Społeczno-Kulturalny
Karpacki Przegląd Społeczno-Kulturalny to czasopismo wydawane w ramach projektu „Świat karpackich rozet – działania na rzecz zachowania kulturowej unikalności Karpat” finansowanego ze środków Programu Współpracy Transgranicznej Polska-Białoruś-Ukraina 2014-2020. Projekt realizowany jest jest na terenie pogranicza polsko-ukraińskiego (województwo podkarpackie, obwód lwowski, zakarpacki, iwanofrankowski). Celem ogólny projektu jest zachowanie kulturowego i historycznego dziedzictwa Karpat (tradycji, rzemiosła, obyczajów, muzyki, architektury).
Pierwszy numer Karpackiego Przeglądu Społeczno-Kulturalnego jest swoistą składanką różnorodnych propozycji. Z oczywistych względów opisujemy w nim projekt - dotowany ze środków unijnych – dzięki któremu uda się przygotować 8 numerów KPSK. Przedstawiamy rozmowę z politykiem, który opowiada o ważnej inwestycji komunikacyjnej po raz pierwszy otwierającej ten obszar pogranicza na północ i południe Europy. Nie może zabraknąć odniesień do ciekawej historii tego terenu: jest więc mowa i o beskidnikach grasujących przed wiekami na drogach, jak i o solnym zagłębiu intensywnie eksploatowanym już od czasów późnego średniowiecza. Prezentujemy ciekawe sylwetki, zarówno artystów, jak i przedsiębiorców korzystających z zasobów tych ziem, stanowiące dla nich z jednej strony inspirację twórczą, ale i produkt, z którego tworzą nowe dzieła, wyroby. Opisujemy zachowaną spuściznę kulturową, dziedzictwo narodów zamieszkujących te ziemie od wieków. I niezależnie od tego czy są to zamki, pałace, świątynie czy cmentarze trzeba o nie dbać, stąd też i konieczność współpracy Polski i Ukrainy dla ich zachowania dla kolejnych pokoleń. Dziedzictwo to także kulinaria, stąd pierwsza opowieść o daniach i potrawach typowych dla obszaru pogranicza, tym razem po jego zachodniej części. A w końcowej części numeru znajdziecie legendy karpackie, które trzeba czytać, aby pamięć ich przetrwała na wieki.
Drugi numer Karpackiego Przeglądu Społeczno-Kulturalnego prezentuje kolejne miejsca. atrakcyjnie turystycznie na Ukrainie i w Podkarpackiem. Mamy więc następny tekst z cyklu twierdze i pałace dawnych Kresów, tym razem Żółkiew i Złoczów, tak mocno związane z dziejami I Rzeczpospolitej. Warto zerknąć na tekst o grupie motocyklistów organizujących wyprawy w Karpaty Wschodnie i zwiedzający je jednośladami… po szczytach. Pokazujemy także „Karpackie Historie” czyli ludzi, którzy pracując w Bieszczadach odkrywają i podtrzymują tradycje rzemieślnicze i historyczne. Rozpoczynamy także cykl materiałów o Hucułach i Huculszczyźnie, jednej z najciekawszych chyba – nie tylko artystycznie – grup górali Karpat Wschodnich, którzy kultywują do dzisiaj swoje tradycje. Ciekawe są teksty o dawnej historii pogranicza: czy chrześcijaństwo dotarło w ten region dużo wcześniej niż w 966 r., co łączyło północną Afrykę z Sieteszą pod Łańcutem, jak rusińscy beskidnicy Bardiów złupili i jak wyglądała karpacka turystyka w czasach II Rzeczpospolitej. Pod koniec coś z geografii i entomologii Karpat – fachowe teksty ciekawe nawet dla laików. A całość efektownie ilustrowana, bo to ważny element naszego przekazu w KPSK. A na końcu numeru znajdziecie następne legendy karpackie. Tym razem o biesach i czadach, które trzeba czytać, aby pamięć ich przetrwała na wieki.
Trzeci numer Karpackiego Przeglądu Społeczno-Kulturalnego w znacznej części poświęcamy Huculszczyźnie. Mamy więc ciekawą rozmowę z Polakiem, który od lat prowadzi Chatkę u Kuby w niedostępnych obszarach Czarnohory. Warto przeczytać jego uwagi na temat rozwoju ruchu turystycznego w tym obszarze Karpat. Kolejne materiały to krótka opowieść o molfarach czyli na wpół znachorach, szamanach na wpół uzdrowicielach czy zielarzach. Warto zobaczyć jednego z nich i poczytać o wymyślonym przez niego bardzo interesującym (hmm) lekarstwie na wszystko. Nie mniej wart polecenia jest tekst i barwny fotoreportaż o bazarze-jarmarku w mieście Kosów oraz niezwykła relacja ze spotkania z Serhijem Dutką. To artysta pracujący w glinie, który z jednej strony wykonuje wyroby wzorowane na dawnych huculskich garnkach i naczyniach, z drugiej jednak usilnie szuka nowych pomysłów, często bardzo oryginalnych, ba wręcz zaskakujących współczesnymi motywami. No cóż, ceramiczny dinozaur w huculskich barwach może jednak zadziwić, że o mamucie czy koniku wodnym nie wspomnę. Z bieszczadzkich i beskidzkich historii trzeba koniecznie wymienić tekst o kontynuującym dawne tradycje Muzeum Kultury Łemkowskiej w Zyndranowej, o tak mocno związanej z naszymi Bieszczadami wąskotorowej kolejce leśnej czy wiekowej już, drewnianej chyży w Olchowcu. Nie mogło zabraknąć w KPSK opowieści o współczesnych, bieszczadzkich artystach – Galeria Barak w Czarnej Róży i Krzysztofa Franczaków to miejsce, gdzie tradycja i współczesność łączy się w sposób naturalny. Kontynuujemy wątek entomologii Karpat, na zainteresowanych czekają reliktowe gatunki chrząszczy czyli sichrawa karpacka i biegacz Fabrycjusza. A na koniec rozbudowany wątek legend i podań karpackich. Ich nigdy nie za dużo, tym bardziej, że stanowią element tradycji najbardziej narażony na… zapomnienie
Czwarty numer Karpackiego Przeglądu Społeczno-Kulturalnego to poszukiwanie odpowiedzi na pytanie - na jakiej płaszczyźnie: artystycznej, rękodzielniczej, a może związanej z tradycją, Bojkowszczyzna i Huculszczyzna zostawiły po sobie unikalne przesłanie? Wyjazdy badawcze w Karpaty Wschodnie pozwalają ich uczestnikom na interesujące obserwacje, z którymi – w postaci tekstów - dzielą się z nami. Należą do nich materiały o warsztatach pisankarskich czy opisujących tradycję i współczesność wytwarzania liżnyków. Ważnym elementem tego sposobu patrzenia na region jest krótki, zaledwie sygnalizujący zjawisko, tekst o symbolu łuku Karpat związanego z charakterystycznym detalem zdobniczym tego obszaru. Ginące w pomrokach dziejów pochodzenie „kwiatu życia”, znajdowane w Europie na różnych szerokościach geograficznych, tu w Karpatach stało się jakby esencją miejsca; z jednej strony będąc „tylko” dekoracją, ale z drugiej pełniąc ważne funkcje magiczno-ochronne. I co istotne „żywe” do dzisiaj. Temat Huculszczyzny, ale pod kątem gospodarki szałaszniczej, podejmuje z kolei autor tekstu o tradycjach pasterskich tego regionu. Warto też wiedzieć, że pasterze z tych terenów Karpat chętnie są zatrudniani w Polsce, aby wspomóc działania reaktywujące pasterstwo na obszarach podgórskich w południowo-wschodniej części naszego kraju. Z kolei w obszarze dotyczącej naszych – beskidzkich – doświadczeń związanych z promocją elementów tradycji i kultury warto przeczytać teksty o Powojennych Targach Końskich w Lutowiskach (imprezy nawiązującej do czasów Rzeczpospolitej Obojga Narodów) czy o niezwykle interesującym pomyśle utworzenia Bieszczadzkiej Szkoły Rzemiosła w Uhercach Mineralnych.
Kiedy w wyszukiwarce Google wpiszemy hasło Bieszczady, to w ciągu 0,4 sekundy wybierze nam ona grubo ponad 6 milionów wyników. To zdecydowanie jeden z lepszych rezultatów w Polce dotyczący obszaru geograficzno-przyrodniczo -kulturowego. Dla współczesnych mieszkańców województwa podkarpackiego to także i odpowiedzialność, aby uchronić go przed dewastacją i wspomóc w rozwoju. Swoisty boom inwestycyjny w tym regionie, zarówno dotyczący turystyki, jak i infrastruktury świadczy najlepiej, że potencjał Bieszczadów jeszcze można rozwijać i ma on swoje rezerwy. W tym numerze Karpackiego Przeglądu Społeczno-Kulturalnego publikujemy teksty poświęcone czasom, kiedy ich mit się dopiero tworzył, nabierał „ciała i ducha”. Wyjaśniamy fenomen tak szybkiego i licznego tworzenia się w Bieszczadach lat 70. XX wieku środowiska artystycznego wspomnieniami osoby, która w dużym stopniu się do tego przyczyniła – Andrzeja Potockiego. W wywiadzie opowiada on także o micie „zakapiorów”. Sięgamy również do dawnej demonologii Bojków, która szczególnie żywa jest na obszarze Ukrainy, gdzie żyją oni do dzisiaj w zwartych grupach. Ale Karpaty to także kultura drewna, która dzięki zrządzeniom losu w tym regionie przetrwała najliczniej w Europie. Jej przykłady to zarówno cerkiew św. Jerzego w Drohobyczu na Ukrainie, swoisty „malowany poemat w drewnie”, jak i zespół średniowiecznych kościołów z XV wieku, tak licznie zachowanych na terenie Podkarpacia. Wśród nich wyróżniają się pod względem zachowanego, cennego wyposażenia dwa: w Bliznem i w Haczowie. Ten ostatni znalazł się na trasie ekspedycji ekspertów, którzy dzięki projektowi „Świat karpackich rozet - działania na rzecz zachowania kulturowej unikalności Karpat” przemierzają obszary Pogranicza. Na trasie ich przejazdu znalazła się miejscowość Jaśliska, w której przetrwała oryginalna drewniana zabudowa z XIX i początku XX wieku. Ciekawym odniesieniem do przeszłości jest także tekst o bartnictwie, poprzedzającym rozwój pszczelarstwa, który prezentuje rozwój tej dziedziny gospodarki na obecnym pograniczu polsko-ukraińskim od czasów średniowiecza.
Ten numer Karpackiego Przeglądu Społeczno- Kulturalnego wypełniają niezwykłe historie z pogranicza etnografii, sztuki i samej historii. Nawet jednodniowa wyprawa do wsi Kuty, kiedyś na obrzeżach I Rzeczpospolitej, obecnie na granicy Ukrainy i Rumunii, to sięganie do dawnych wieków (zwiedzanie zapomnianych cmentarzy: żydowskiego oraz ormiańskiego), a zarazem „dotknięcie” tej najnowszej z wieku XX. To miejsce, w którym po raz ostatni zebrał się rząd II RP w 1939 r. przed udaniem się na wojenną emigrację. O tych niezwykłych historiach związanych z górami ciekawie opowiada Wiesław Banach, były dyrektor Muzeum Historycznego w Sanoku. A o muzyce nie tyle opowiada, co gra w Wierchowynie w Muzeum Huculskich Instrumentów i Huculszczyzny Romana Kumłyka córka założyciela Natalia. Jej perfekcja wykonania utworów na różnych instrumentach zaskakuje tym bardziej, że gry na nich uczyła się… samodzielnie. Karpaty to także zabytki o często skomplikowanej historii, pełnej zniszczeń, a zarazem nieustannej odbudowy. Tak było w przypadku niewielkiego klasztoru karmelitów we wsi Sąsiadowice na Ukrainie, a także jest w modrzewiowym kościele w bieszczadzkiej Średniej Wsi. Mimo tylu wieków wojen, pożarów i innych zagrożeń przetrwał, jak i wypełniające go dzieła sztuki krośnieńskiego baroku. |
|
Zdecydowanie mniej szczęścia miały tak liczne kiedyś bieszczadzkie zamki i dwory. Na tym obszarze dominowała drobna własność ziemska i dwory znajdowały się w niemal każdej miejscowości. A do naszych czasów przetrwało ich zaledwie… siedem. Pozostały po nich jedynie fundamenty, ale ślady ich dawnej świetności pozostały na archiwalnych zdjęciach. Podobny los spotkał bieszczadzką wieś Sianki, jeden z najszybciej rozwijających się kurortów w czasach II Rzeczpospolitej. Po wytyczeniu nowej granicy pomiędzy PRL a ZSRR utknęła ona na jej środku, w efekcie czego rozebrano zabudowę, a ludność wysiedlono. Nie mogło zabraknąć także historii z cyklu o karpackich beskidnikach. Tym razem dotyczy ona najsłynniejszego łemkowskiego zbója Andrija Sawki. |
We współczesnym świecie turystyka kulturowa rozwija się czerpiąc z zasobów materialnego i niematerialnego dziedzictwa. Na proces ten mają wpływ różne czynniki, a efektem końcowym jest konkretny produkt, którego części składowe stanowią wybrane elementy spuścizny kulturowej danego miejsca. Nie ma to nic wspólnego z rekonstrukcją czy kopiowaniem, musi być prawdziwe. Tym wszystkim złożonym na produkt turystyczny detalom o walorach tak przyrodniczych, jak i kulturowych, atrakcyjnych dla potencjalnego turysty – nadaje się złożone symboliczne znaczenie.
W ostatnich latach w Podkarpackiem, a idąc szerzej na obszarze pogranicza polsko -ukraińskiego i polsko-słowackiego, obserwuje się wzrost zainteresowania regionalnym dziedzictwem. Zaczynamy je powoli wykorzystywać, czego najlepszym przykładem jest działający prężnie Szlak Kultury Wołoskiej, dziedzictwo Wołochów sięgające tradycją XIV wieku. Pozostawiło ono po sobie układy przestrzenne wsi specyficzne dla obszarów podgórskich, liczne zabytki ruchome i nieruchome – zarówno sakralne, jak i świeckie – szczególnie na obszarze związane z odchodzącą już w niebyt kulturą drewna. Te elementy spuścizny Karpat, związane właśnie z historią, obyczajami, a nawet kulinariami tworzą unikalną w Europie „żywą i bogatą tkankę” lokalnej tradycji.
Bieszczady i Beskid Niski zapełniają się masowo turystami na 4-5 miesięcy, a po tym okresie „wiatr hula na hali i połoninie”. Pojawiają się tu wówczas nieduże grupy świadomych turystów nastawionych na poznawanie przyrody czy kultury miejsca. Co więcej naturalnie „współgrają” z lokalną ludnością oraz kulturą przez nich reprezentowaną. Szukają bowiem przeżyć szczególnego rodzaju, prawdziwych, unikając za wszelką cenę przemysłowej tandety przygotowanej pod masowego turystę. Ich wybory prowadzą do rozwoju popytu na produkty lokalnego rzemiosła, regionalnych kulinariów. Poszukują niezafałszowanych wrażeń i emocji. Bez znajomość ich potrzeb i ich preferencji zamkniemy Karpaty dla „cennej” nie tylko finansowo grupy odbiorów, która poszuka tych doznań gdzie indziej.